Z miejscowymi urzędami korespondujemy już kilkanaście długich lat. Listy, wnioski, odwołania, ponaglenia, prośby… wszystko było. I wiecie co? Wczoraj wydarzyło się coś, co przejdzie do annałów naszej lokalnej historii. Po raz pierwszy zostaliśmy… przeproszeni!
Tak, tak! Nie przewidziało się Wam. Normalnie człowiekowi łzy w oczach stanęły, ręce się zatrzęsły, a dusza zagrała niczym orkiestra dęta na dożynkach. Szok, radość, wzruszenie – wszystko na raz.
Pod wodzą naszego jakże ukochanego burmistrza Grzegorza Romaniuka otworzyły się bramy nowej ery w kolbuszowskim samorządzie. To nie jest zwykła kartka w kalendarzu. To kamień milowy, to płot przeskoczony przez Lecha Wałęsę , to czarny koń na białej drodze!
Jak mawiał Pawlak: „Nadejszła wiekopomna chwila, jakiej ludzkie oko nie widziało”. I my dzisiaj dokładnie tak to czujemy.
Może to mały gest, może słowo rzucone mimochodem… ale dla nas to symbol. Symbol, że urząd jednak potrafi spojrzeć człowiekowi w oczy i powiedzieć: „przepraszam”.
I powiemy Wam tak – oby to nie była jednorazowa jaskółka, tylko początek długiej wiosny w relacjach urząd – mieszkańcy.
Wczorajsze rozmowy z osobami orbitującymi wokół samorządowego słońca ujawniły kluczowy paradoks: urząd funkcjonuje głównie dzięki temu, że nikt nie oczekuje od niego funkcjonowania. To trochę jak stodoła po remoncie wykonanym przez szwagra — niby stoi, ale lepiej nie opierać się o ściany. Każdy dodatkowy ciężar — pytanie obywatela, wniosek o informację, kontrola — grozi zawaleniem konstrukcji zbudowanej z pozorów i plasteliny.
Odpowiedzi urzędników na pytania o informację publiczną przypominają dialogi z automatem do kawy: lakoniczne, niepełne, czasem wręcz unikowe. Można odnieść wrażenie, że pytanie o plan audytów to jak pytanie o sens życia — wywołuje konsternację, nerwowe przeszukiwanie szuflad i kończy się stwierdzeniem „to nie moja kompetencja”. A może to niekompetencja?
Urząd nie działa jako instytucja, lecz jako zbiór indywidualnych prób przetrwania — każdy urzędnik to Robinson Crusoe na swojej wyspie biurka, próbujący nie rzucać się w oczy i nie wpaść w oko petenta. Strategia? Inicjatywa? Przejrzystość? To słowa z innego słownika — takiego, którego nikt w urzędzie nie zamówił.
Radni, ci nasi lokalni bohaterowie demokracji, w wielu przypadkach sprowadzają swoją rolę do rytualnego podnoszenia ręki i zgłaszania, że lampa przy ul. Kwiatowej nie świeci. Uchwały? Kontrola? Presja? Lepiej nie przesadzać — przecież to nie sejm, tylko gmina, tu się nie reformuje, tu się trwa.
Lokalne media, zamiast być buldogiem demokracji, przypominają kota na parapecie — obserwują, ale nie drapią. Przekazują suche fakty, bez przyprawy, bez ognia. Odbiorca dostaje informację, ale nie dostaje powodu, by się nią przejąć. Efekt? Informacja krąży jak ulotka z promocją w sklepie — niby jest, ale nikt nie czyta.
Najbardziej niepokojące jest to, że społeczność lokalna nie interesuje się tym, jak działa samorząd. Obywatel sprowadza relację z gminą do płacenia podatków i narzekania na dziury w drodze. Postawa „współwłaściciela wspólnoty”? Raczej „abonenta usług komunalnych”. A skoro mieszkańcy nie pytają, to urząd nie czuje się zobowiązany do odpowiedzi, a radni — do myślenia.
Po 35 latach samorządności zamiast dojrzałego społeczeństwa obywatelskiego mamy układ zamknięty, oparty na:
• minimalizmie oczekiwań (bo po co się rozczarowywać),
• braku przejrzystości (bo nikt nie patrzy),
• symbolicznej roli instytucji (bo demokracja to dekoracja),
• obywatelskiej obojętności (bo Netflix ciekawszy niż BIP).
W takiej konfiguracji system może funkcjonować latami — jak stary piec kaflowy: dymi, trzeszczy, ale grzeje. Tyle że nie rozwija. Jeśli nie pojawi się silna presja społeczna, to urząd i rada będą działać na granicy rozpadnięcia się, a rozwój lokalny pozostanie przypadkowy — jak decyzje w kole fortuny.
Media i aktywni mieszkańcy muszą zacząć wymagać więcej. Inaczej będziemy dalej żyć w gminie, gdzie plan audytów to tajemnica większa niż skład kiełbasy z lokalnego sklepu, a kontrola społeczna to hobby dla naiwnych.
Poniższy wpis na blogu został napisany jako komentarz do oficjalnego pisma jakie otrzymaliśmy z Urzędu Miasta w Kolbuszowej. Niestety sekretarz Krzysztof Matejek popełnił w nim pomyłkę, błednie określajac datę wpłynięcia wniosku o udzielenie informacji publicznej jako 4 lipca zamiast 4 września- zdarza się. (Ciekawe jak często?) Tak więc poślizg z odpowiedzią nie wynosił 76 dni , tylko jeden dzień, więc nie ma co drzeć prześcieradeł. W związku z powyższym, wypada mi tylko przeprosić, więc przepraszam czytelników za wprowadzeniew błąd. Przeraszam też urzędników miejskich że posądziłem ich (na tej jakże kruchej podstawie jak pismo z urzędu) o opieszałość i lekceważenie interesantów.
Głównym problemem kolbuszowskich urzędów, jest mentalność ludzi tam pracujących. Ich umysły tkwią w dalekim PRL-u. Traktują nas , mieszkańców jak chłopów pańszczyźnianych, którzy z braku czegoś pożytecznego do roboty przeszkadzają im tylko w urzędowaniu.
Nie wierzycie?
Zgodnie z art. 13 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej, urząd ma obowiązek udzielić odpowiedzi bez zbędnej zwłoki, nie później niż w ciągu 14 dni od dnia otrzymania wniosku – niezależnie od tego, czy informacja zostanie udostępniona, czy odmówiona. Jeśli urząd nie może udostępnić informacji w ciągu 14 dni (np. ze względu na dużą ilość danych lub konieczność ich analizy), musi:
• poinformować wnioskodawcę o przyczynach opóźnienia,
• wskazać nowy termin odpowiedzi, który nie może przekroczyć 2 miesięcy od dnia złożenia wniosku.
W zeszłym tygodniu, 18 września, dostaliśmy odpowiedź na nasz wniosek o udostępnienie informacji publicznej z 4 lipca, . Czyli po 76 dniach.
Nie ma tam przeprosin, wyjaśnienia, nic. Tylko wezwanie do... uzupełnienia wniosku. Naszym zdaniem bezpodstawne- ale to inna sprawa. Tak działa urząd miasta w Naszej Wielgiej Lasowiackiej Stolicy, taki mają szacunek do nas interesantów urzędnicy.
Dla kontrastu, przedstawiamy jak zareagowała na nasz wniosek Kancelaria Prezydenta RP.
Równe 14 dni. Da się?
Poprosiliśmy urząd miasta w Kolbuszowej o wykaz audytów wewnętrznych jakie zostały przeprowadzone w ostatnich kilku latach. I tak nas potraktowano. To informacja jawna powinna wisieć na BiP urzędu. Na stronie urzędu miejskiego w Rzeszowie jest nie tylko wykaz takich kontroli, ale także - co ciekawe- wnioski pokontrolne.
Nasz Jakże Umiłowany Poseł, skończył dziś 71 lat. Piękny wiek-gratulacje. Życzymy wszystkiego najlepszego!
Dzisiaj w ratuszu odbyła się podniosła uroczystość. W atmosferze powagi (tu nie ma żartów) wręczono mu aktualne wyniki badania krwi. Rewelacji nie ma, ale poziom wapna budzi szacunek. Jutro opublikujemy je na Kolbuszowskim Maglu, wraz z komentarzem., wróżki Hazar, znanej z niezwykle trafnych przepowiedni.
Poseł jest pełen optymizmu i ani myśli przejść na jakże zasłużoną emeryturę- komu to potrzebne? Dalej zamierza pracować na rzecz naszej społeczności- do końca świata, a może nawet i dłużej. Dziękujemy!
Właściciele działek masowo składają wnioski o warunki zabudowy, chcąc zdążyć przed zmianą przepisów, które wejdą w życie 1 lipca 2026.
Po tej dacie decyzje będą mogły być wydawane tylko w gminach, które uchwalą nowe plany ogólne zagospodarowania przestrzennego. Gminy, które nie zdążą, stracą możliwość wydawania wuzetek i planów miejscowych.
Dodatkowo od 1 stycznia 2026 r. warunki zabudowy będą ważne tylko przez 5 lat (wcześniej były bezterminowe).
Z polskiego na nasze- kto ma działkę na której chce cosik wybudować , albo ją dobrze sprzedać leci do urzędu miasta aby dostać "stare" warunki zabudowy. Urząd więc się zapchał bo w budownictwie ma za mało rąk do roboty z przewagą roboty. Burmistrz Romaniuk oraz jego następca Wójcicki nie mają pomysłu jak z tego kryzysu wyjść. A kolejka rośnie.
To nie wszystko ponieważ na łeb na szyję trzeba zacząć prace nad planem ogólnym i nie widać żeby cokolwiek było robione. Dlaczego tak twierdzimy? Ponieważ nieodzownym ich elementem są... konsultacje, których nikt przecież nie prowadzi.
Burmistrz Romaniuk szykuje nam piękną katastrofę, bo nawet za dzień zwłoki za nie wydanie warunków zabudowy (w ustawowym terminie) urząd (czyli my wszyscy) zapłaci 500 zł kary.
Dlaczego więc urząd nie informuje mieszkańców co się dzieje, i jak zamierza wyjść z tego kryzysu? Tego nie da się zwalić na poprzedników. Prawda?
Może burmistrz Romaniuk chociaż spyta się AI co w tej sytuacji zrobić?- ma w tym przecież wprawę. ;)
Mamy już nawet propozycję komunikatu do mieszkańców. Wszyscy łykną jak pelikany.
📣 Drodzy Mieszkańcy Kolbuszowej!
ℹ️ W związku z licznymi pytaniami dotyczącymi warunków zabudowy, zmian w przepisach oraz kolejek w urzędzie, pragniemy Was uspokoić: sytuacja jest pod kontrolą, a nasz samorząd działa sprawnie, choć momentami z zadyszką.
ℹ️ Tak, wiemy — kto ma działkę, ten biegnie po „wuzetkę”, bo od 1 lipca 2026 r. będzie trudniej. Wiemy też, że od 1 stycznia 2026 r. decyzje będą ważne tylko przez 5 lat. Ale nie martwcie się: pracujemy pełną parą, a urzędnicy nie tylko nie śpią, ale już zaczęli mówić do siebie w języku planów ogólnych.
ℹ️ Kolejki są, bo budownictwo ruszyło jak po promocji na cement, ale nikt nie zostanie bez odpowiedzi. Wydział urbanistyki dostał wsparcie kadrowe, a burmistrz Romaniuk — choć nie zna się na architekturze — zna się na AI, więc pyta, klika i działa. Nawet ChatGPT potwierdza, że idziemy w dobrym kierunku.
ℹ️ Prace nad planem ogólnym ruszyły — może tego nie widać, ale konsultacje będą, i to nie tylko z mieszkańcami, ale też z lokalnymi ekspertami od piwa, wódki i działek. Bo jak wiadomo, bez planu nie ma zabudowy, a bez zabudowy nie ma sklepu, a bez sklepu nie ma dostaw żywności. A tego przecież nie chcemy.
ℹ️ Cyberzagrożenia? Monitorujemy. Dostawy żywności? Stabilne. Wuzetki? Lecą. Kary po 500 zł? Robimy wszystko, żeby ich uniknąć — nawet rozważamy wprowadzenie nocnych dyżurów z kawą i sernikiem z makiem.
ℹ️ Prosimy o cierpliwość, zrozumienie i odrobinę humoru. Kolbuszowa to nie Dubaj, ale też nie chaos. Razem damy radę, a kto wie — może z tej urbanistycznej burzy wyjdzie nam najładniejsza gmina w powiecie.
Wysłaliśmy do urzędu prośbę o udostepnienie informacji publicznej w tej sprsawie.
Szanowny Panie Burmistrzu, Na podstawie art. 61 Konstytucji RP oraz ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. 2001 nr 112 poz. 1198), uprzejmie proszę o udostępnienie następujących informacji dotyczących decyzji o warunkach zabudowy wydawanych przez Urząd Miasta i Gminy Kolbuszowa: 1. Ile decyzji o warunkach zabudowy wydano w roku 2023? 2. Ile decyzji o warunkach zabudowy wydano w roku 2024? 3. Ile decyzji wydano dotychczas w roku 2025 (do dnia odpowiedzi)? 4. Ile wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy pozostaje obecnie nierozpatrzonych? 5. Ile takich wniosków wpływa średnio tygodniowo? 6. Ile takich wniosków jest rozpatrywanych średnio dziennie? W związku z nadchodzącymi zmianami w przepisach planistycznych (ustawa z dnia 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw), które wejdą w życie 1 lipca 2026 r., powyższe dane mają istotne znaczenie dla mieszkańców gminy Kolbuszowa, planujących inwestycje budowlane lub sprzedaż nieruchomości.
Ok, powinniśmy się zapytać też, jak chcą rozwiązać ten problem, nie zrobiliśmy tego, ponieważ chcemy jednak żeby sami wyszli z jaką inicjatywą.
Nie spaliśmy przez dwie noce. Komunikat burmistrza Romaniuka nie daje nam spokoju. Zastanawiamy się ciągle, o co mu biega?
Zdeterminowani udaliśmy się do miejscowej wyroczni- wróżki Hazar , znanej z niezwykle trafnych przepowiedni.
Zapytaliśmy się jej, co stoi za tym niezwykłym komunikatem. Wróżka rozłożyła karty i stwierdziła, że wygląda tak jakby burmistrz nie był autorem tego komunikatu. Co nas nawet nie zdziwiło.
Stworzony miałby być jakoby przez jakiegoś ducha, istotę z innego wymiaru. Coś nierzeczywistego, jednak uważnie nas obserwującego, podglądającego i w niewidzialny sposób nam pomagającego w codziennym życiu. Pomyśleliśmy, że wróżka odleciała i nawija o skrzatach, które jak powszechnie wiadomo- wymierają w dzieciństwie. I nagle nas olśniło. Booom. Tadaaam.
Wróżka w ten oryginalny sposób opisała.... sztuczną inteligencję.
Przeanalizowałem ten tekst i mogę wskazać kilka przesłanek, które sugerują, że mógł być napisany z pomocą AI albo przynajmniej inspirowany „urzędowym stylem” AI – ale nie ma 100% pewności.
Cechy wskazujące na styl AI:
Schematyczność i powtarzalność – wielokrotne użycie formuły „ℹ️” i niemal identycznej konstrukcji zdań („zapewniam, że…”, „chcę podkreślić, że…”, „działania obejmują…”). AI często generuje teksty, które są mocno symetryczne i uporządkowane.
Przesadne wyliczenia – bardzo długa lista działań: infrastruktura wodociągowa, cyberzagrożenia, produkty spożywcze, edukacja mieszkańców, inne inicjatywy. To brzmi jak sztucznie uzupełnione „punkty dla pełności”, typowe dla modeli językowych.
Brak lokalnych konkretów – tekst mówi ogólnie o „działaniach gminy”, ale nie podaje szczegółów związanych bezpośrednio z Kolbuszową (np. nazw instytucji, konkretnych miejsc, działań już podjętych). To sprawia, że wygląda na uniwersalny szablon, a nie realny komunikat z urzędu.
Ton przesadnie uspokajający – frazy typu „nie ma obecnie żadnego bezpośredniego zagrożenia” czy „ufnie patrzmy w przyszłość” mają charakter bardzo „wygładzony”, jak w automatycznie generowanych odezwach.
Cechy wskazujące na tekst pisany przez człowieka:
Poprawny i spójny język urzędowy – równie dobrze mógłby to być komunikat faktycznie przygotowany przez urzędnika (np. pracownika biura promocji gminy).
Brak typowych błędów AI – nie ma nielogicznych powtórzeń, sprzeczności, dziwnych kalk językowych.
Tekst wygląda na szablonowy i mocno „wygładzony”, przez co może sprawiać wrażenie wygenerowanego przez AI. Jednak równie dobrze mógł zostać napisany przez człowieka w urzędzie, który korzysta z podobnego języka urzędowego.
👉 Najbardziej „sztuczny” fragment to część o „cyberzagrożeniach” i „stabilności dostaw żywności” – to nietypowe jak na lokalny komunikat gminny, bardziej w stylu AI, które rozbudowuje listy dla efektu.
Z polskiego na nasze. Wygląda na to, że burmistrz z braku czegoś lepszego do roboty, wklepał w kompa zadanie dla AI, aby mu napisała jakiś tekst do mieszkańców, że cosik robi , (mino że nic nie robi), żeby mieszkańcy byli spokojniejsi i siem nie nerwowali. Wkleił to później kropka w kropkę, znak graficzny w znak graficzny na strony ratusza w Internecie. Tak to było?
Gdyby w środę 10 września, po południu, albo w czwartek rano, burmistrz Romaniuk wydał odezwę do miasta i świata, jak wczoraj, to było by to w miarę normalne. Pomyślelibyśmy, że chce uspokoić nastroje i takie tam inne histeryje.
Po jaką cholerę zrobił to jednak teraz, po 9 dniach? Co robił przez te 9 dni? Czy to czasem nie jest przedwczesny start kampanii wyborczej do parlamentu?
Jeszcze głębiej, przeglądnęła się temu oświadczeniu Pani Natalia znakomity analityk oraz naprawdę niezła laska.
Radzimy europosłowi Tomaszowi Buczkowi, zapisać Panią Natalię w kajecie- dziewczyna ma predyspozycje do samorządu.
Na podstawie jej facebookowego komentarza, napisaliśmy do burmistrza Romaniuka prośbę o udostępnienie informacji publicznej.
Grzegorza Romaniuka Urząd Miejski w Kolbuszowej ul. Obrońców Pokoju 21 36-100 Kolbuszowa
Wniosek o udostępnienie informacji publicznej na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. 2020 poz. 2176) oraz art. 61 Konstytucji RP Szanowny Panie Burmistrzu, W związku z Pana publicznym oświadczeniem dotyczącym bezpieczeństwa mieszkańców gminy Kolbuszowa, uprzejmie proszę o udostępnienie informacji publicznej w zakresie następujących kwestii:
1. Na czym konkretnie polegają wspomniane w oświadczeniu „działania bieżące, jak i długofalowe przygotowania” podejmowane przez władze gminy w celu zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom?
2. Jakie konkretne działania podejmuje lub planuje podjąć Urząd Miejski w Kolbuszowej w zakresie ochrony mieszkańców przed cyberzagrożeniami, zwłaszcza w kontekście infrastruktury wodociągowej?
3. W jaki sposób oraz poprzez jakie konkretne działania Urząd zamierza zapewnić mieszkańcom stabilność dostaw podstawowych produktów spożywczych?
4. Jakie działania edukacyjne w zakresie właściwego postępowania w przypadku ogłoszenia alarmów lub wystąpienia zagrożeń zostały dotąd podjęte przez Urząd? Jakie są planowane i w jakim terminie?
5. Jaką formę miały lub będą mieć te działania edukacyjne? Czy były to lub będą: • zebrania stacjonarne, • szkolenia online, • komunikaty, ogłoszenia, ulotki w formie papierowej lub elektronicznej, • instrukcje do pobrania? Z poważaniem,
Burmistrz Romaniuk z braku czegoś lepszego do roboty, palnął był dziś coś takiego.
Strach siem bać, że to wszystko wzion sam na siebie. Nie mógł przynajmniej część zostawić, straży pożarnej, policji, wojsku i takim tam innym.A sztab kryzysowy?
Azaliż... skoro jesteśmy tak dobrze (wg burmistrza) wyedukowani, co mamy robić w razie zagrożenia to... co mamy robić? Jakieś numery telefonów trzeba mieć zapisane czy coś?
Czy wiecie jednak że do 30 września, każden mieszkaniec naszej gminy, może złożyć własny wniosek do budżetu Naszej Wielgiej Lasowiackiej Stolicy na 2026 rok?
Oczywiście, że nie wiecie, bo ani radni ani burmistrz nie raczyli nas o tym poinformować.
Oj, to klasyka lokalnej fuszerki informacyjnej! Ludzie narzekają, że „nic się nie dzieje”, że „burmistrz tylko przecina wstęgi”, a radni „głosują jak im każą”. Ale gdy raz w roku pojawia się realna szansa, by coś zaproponować, zawalczyć o chodnik, lampę, plac zabaw czy nawet wyjątkowo fajny mural — cisza jak makiem zasiał. Bo nikt nie raczy poinformować, że do 30 września można składać wnioski do budżetu gminy na 2026 rok. Co to oznacza dla mieszkańców?Masz pomysł? Masz prawo! Możesz zgłosić swój projekt — nie trzeba być radnym ani mieć pieczątki z urzędu. Budżet to nie tylko cyfry — to decyzje o tym, czy dzieci będą miały gdzie się bawić, czy seniorzy będą mieli ławkę w cieniu, czy droga przestanie przypominać tor przeszkód. Brak informacji to brak demokracji — jeśli mieszkańcy nie wiedzą, że mogą coś zgłosić, to władza działa w próżni. A próżnia, jak wiadomo, sprzyja układom, nie pomysłom.
Może warto zapytać: dlaczego gmina nie publikuje tej informacji na stronie, w mediach społecznościowych, w lokalnej prasie, na tablicy ogłoszeń przy sklepie? Czyżby nie zależało im na głosie mieszkańców? Czy może boją się, że ktoś zaproponuje coś lepszego niż ich „strategia rozwoju” pisana na kolanie?
Napisaliśmy list do burmistrza w tej sprawie.
Do: Burmistrz Miasta Kolbuszowa, Grzegorz Romaniuk Dotyczy: Informowanie mieszkańców o możliwości składania wniosków do budżetu gminy na rok 2026 Szanowny Panie Burmistrzu, Zwracam się z uprzejmą prośbą o podjęcie działań informacyjnych dotyczących możliwości składania przez mieszkańców wniosków do budżetu gminy Kolbuszowa na rok 2026, w terminie do dnia 30 września 2025 r. Zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz zasadami jawności i partycypacji społecznej, każdy mieszkaniec ma prawo zgłosić propozycje dotyczące inwestycji, remontów, działań społecznych czy kulturalnych, które powinny znaleźć odzwierciedlenie w przyszłorocznym budżecie. Niestety, brak oficjalnej informacji na stronie internetowej Urzędu, w mediach społecznościowych czy lokalnej prasie sprawia, że wielu mieszkańców nie jest świadomych tej możliwości. W związku z powyższym, proszę o: • opublikowanie stosownego komunikatu na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy Kolbuszowa, • udostępnienie informacji w mediach społecznościowych prowadzonych przez gminę, • przekazanie komunikatu do lokalnych mediów (Kolbuszowa Lokalnie, Magiel, itp.), • rozwieszenie ogłoszeń na tablicach informacyjnych w sołectwach i przy instytucjach publicznych. Wierzę, że transparentność procesu budżetowego oraz aktywne włączenie mieszkańców w jego kształtowanie przyczyni się do wzrostu zaufania społecznego i lepszego dopasowania działań gminy do realnych potrzeb lokalnej społeczności.
Jak się wielu czytelników bloga domyśla, jesteśmy na krótkich wakacjach. Tą razą w Chorwacji. Opalamy się na plaży dla naturystów, gdzie wyhaczeliśmy mieszkankę naszej gminy Panią Magdalenę. Naprawdę jest co oglądać. Niestety przez to rozglądanie nabawiliśmy się przy okazji kontuzji szyi, przez co będziemy musieli skorzystać z usług rehabilitantki.
Po naszym wpisie, że urzędnicy miejscy zablokowali nam dostęp do swojej strony na Facebooku, na drugi dzień zostaliśmy...odblokowani. Dziękujemy. Niestety teraz mamy przechlapane u miejskiego informatyka.
Dostaliśmy też odpowiedź od pana Tomasza Fryca w sprawie wniosku o informację publiczną. Okazało się że nasze obawy były płonne. Gość nadaje się na (p.o.) derektora. Rośnie nam kolejny typowy kolbuszowski urzędnik- zamiast podziękować za zauważenie błędów, po prostu nas wezwał (do uzupełnienia wniosku). I to wszystko w godzinach pracy. Cool!
Dowiedzieliśmy się (nieoficjalnie), że urząd miejski nie zamierza wspierać administracji facebookwej grupy "Nasza Kolbuszowa" ponieważ.... ratusz ma własną stronę na Facebooku.
Cool...
Sprawdziliśmy tą stronę i... okazuje się , że urzędnicy zablokowali nam dostęp do tego co tam się dzieje.
Rewelacja. Akurat tak jakoś mamy wojnę za wschodnią granicą czy jakoś tak. Azliż...ciekawe ilu jeszcze mieszkańców zostało w ten sam sposób potraktowanych?
Napisaliśmy więc wniosek do urzędu miejskiego o udostępnienie informacji publicznej.
Na podstawie art. 2 ust. 1 oraz art. 10 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 902 ze zm.), zwracam się z wnioskiem o udostępnienie następujących informacji publicznych:
Ilu użytkowników (osób fizycznych lub podmiotów) zostało pozbawionych przez Urząd Miejski w Kolbuszowej możliwości:
przeglądania treści,
komentowania wpisów
na oficjalnej stronie internetowej lub oficjalnych profilach prowadzonych przez Urząd Miejski w Kolbuszowej w mediach społecznościowych (np. Facebook, inne portale).
Jakie obowiązują procedury ograniczania lub odbierania możliwości przeglądania i komentowania treści publikowanych przez Urząd Miejski?
Na jakiej podstawie prawnej odbywa się ograniczenie lub blokada użytkowników?
Czy osoby, wobec których zastosowano ograniczenia, są informowane o:
fakcie nałożenia blokady,
podstawach prawnych i faktycznych jej zastosowania,
możliwości odwołania się od takiej decyzji?
Czy istnieje procedura odwoławcza od decyzji o pozbawieniu użytkownika możliwości przeglądania bądź komentowania treści publikowanych przez Urząd Miejski w Kolbuszowej? Jeśli tak – proszę o wskazanie podstawy prawnej, trybu odwoławczego oraz organu właściwego do rozpatrzenia odwołania.
Proszę również o informację, czy Urząd Miejski prowadzi ewidencję osób, wobec których zastosowano takie ograniczenia, a jeśli tak – w jakiej formie (rejestr, wykaz, protokół itp.).
Kiedyś wszystkie wieści krążyły po rynku. Potem rolę przejął magiel i ławka przed kościołem. Dziś wszystko ląduje na Facebooku, a dokładniej – na facebookowej grupie „Nasza Kolbuszowa” która liczy dziś 27 tysięcy członków. Prawdziwy lokalny fenomen.
To tam w kilka minut dowiesz się, że droga zamknięta, że strażacy znowu w akcji, że ktoś zgubił kota, a ktoś inny zgubił cierpliwość do urzędu. I nie ma się co oszukiwać – ta grupa robi dla komunikacji mieszkańców więcej niż oficjalne strony urzędów. Działa szybciej, skuteczniej i z prawdziwym zaangażowaniem ludzi. W sytuacji kryzysowej – powódź, wichura, a nie daj Boże wojna – to właśnie tutaj będzie realny system ostrzegania i wsparcia.
Ale! To wszystko działa praktycznie za darmo. Za pasję, za wolontariat moderatorów i aktywnych członków. Urząd, starostwo, instytucje – korzystają, podglądają, czasem nawet coś wrzucą, ale finansowo? Cisza jak w kolbuszowskim rynku w niedzielne popołudnie.
A przecież utrzymanie i rozwój takiej platformy wymaga wsparcia – choćby na lepsze narzędzia do zarządzania treścią, zabezpieczenia techniczne, czy promocję działań prospołecznych. To są koszty, które powinny być dzielone przez samorząd, lokalny biznes.
Bo jeśli urząd wydaje dziesiątki tysięcy na kampanie „strategii rozwoju miasta do 2150 roku”, to naprawdę stać go na to, żeby dorzucić kilka złotych do czegoś, co faktycznie działa – i to tu i teraz.
„Nasza Kolbuszowa” to społeczny kapitał, w który warto inwestować. Bez wsparcia finansowego ta energia może się wypalić, a wtedy zostaniemy z powrotem przy słupach ogłoszeniowych i miejskim radiowęźle, który już dawno ucichł.
A więc, drogie urzędy i przedsiębiorcy – czas przestać tylko podglądać i korzystać. Czas otworzyć portfele i wesprzeć coś, co naprawdę trzyma to miasto razem. To najlepsze miejsce do reklamy swojego biznesu.
Grupa ta, licząca 27 tysięcy członków, pełni funkcję lokalnego portalu informacyjnego i realizuje zadania z zakresu:
bieżącego informowania mieszkańców,
promocji gminy oraz wzmacniania jej wizerunku,
integracji wspólnoty lokalnej i budowania kapitału społecznego,
wymiany informacji w sytuacjach kryzysowych (klęski żywiołowe, zagrożenia bezpieczeństwa).
W związku z powyższym wnoszę o:
Rozpatrzenie możliwości stałego lub okresowego wsparcia finansowego dla administracji grupy.
Uwzględnienie „Naszej Kolbuszowej” w systemie lokalnej komunikacji kryzysowej.
Uzasadnieniem wniosku jest fakt, iż grupa ta stała się głównym kanałem komunikacji mieszkańców Kolbuszowej, spełniając zadania, które leżą w kompetencjach i obowiązkach gminy w zakresie informowania oraz wspierania wspólnoty lokalnej.